czwartek, 17 grudnia 2015

Moje ulubione świąteczne piosenki

Cały rok czekam na grudzień. Miesiąc w którym legalnie, bez zbędnego pośpiechu mogę otworzyć magiczne pudełko ze świątecznymi ozdobami i wyciągnąć z niego płytę Michaela Buble wraz z jego magicznymi nastrojowymi piosenkami idealnymi na Boże Narodzenie. Chyba nie ma dla mnie bardziej seksownego i męskiego głosu, który jednocześnie potrafiłby sprawić, że mam ochotę zaszyć się pod kocem z kubkiem kakao w rękach i patrzeć na lampki migoczące na choince. Płyta Michaela jest jedną z tych, która po prostu musiała trafić się w mojej kolekcji albumów, ale mam też kilka innych ulubionych świątecznych piosenek. Lista zapewne Was nie zaskoczy. Wybieram utwory amerykańskie, ponieważ są...radosne! Jest w nich tyle ciepła, uśmiechu i przede wszystkim rodzinnego szczęścia, które powinno nam towarzyszyć w tych magicznych dniach. I nie widzę nic złego w odbieganiu od naszej religijnej strony świąt, na rzecz radowania się z białego puchu za oknem, Mikołaja w czerwonej czapce z dużym brzuszkiem przynoszącym nam prezenty, czy pięknej zielonej choinki pod którą znajdziemy prezenty w ten magiczny dzień.

Jakie piosenki znajdują się na mojej TOP ŚWIĄTECZNEJ LIŚCIE? Zapraszam do słuchania :

1. Michael Buble - It's beginning to look a lot like Christmas


2. Burl Ives – A Holly Jolly Christmas
3. Wizzard - I Wish It Could Be Christmas Everyday

 4.Chris Rea - Driving Home For Christmas

5. Boney M - Mary's Boy Child / Oh My Lord

6. Jona Lewie - Stop The Cavalry

 7.Andy Williams - It's The Most Wonderful Time Of The Year

8.Brenda Lee - Rockin' Around The Christmas Tree
 9.The Ronettes - Sleigh Ride
 10. John & Yoko And The Plastic Ono Band With The Harlem Community Choir - Happy Xmas (War Is Over)



A Wy czego słuchacie w święta? Jakie są Wasze ulubione piosenki?

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Kosmetyczna lektura ciekawym prezentem świątecznym

Ewa, znana pod pseudonimem Red Lipstick Monster jest jedną z tych Youtuberek, którą uwielbiam oglądać regularnie. Przede wszystkim ze względu na jej wspaniały dystans do samej siebie i niesamowite poczucie humoru! Zawsze kiedy na nią patrzę, myślę o tym, że sama bardzo chciałabym być tak pozytywną i szaloną osobą z charyzmą która porywa przecież tłumy, a jeśli do tego dołożymy talent do wykonywania makijażu, otrzymujemy przepis na gwarantowany sukces! W taki oto sposób  Ewa zdobyła moje serce, dlatego kiedy tylko dowiedziałam się o tym, że można zakupić jej książę, nie mogłam czekać! Musiałam ją mieć! Po głębszym zastanowieniu wydaje mi się teraz to troszkę dziwne, bo na rynku już wcześniej można było sięgnąć po poradniki innych blogerek, a ja dopiero teraz, pierwszy raz, skusiłam się na zakup podręcznika do makijażu, właśnie autorstwa Ewy. Może dlatego, że wiedziałam iż wszystko to, co otrzymywałam od 3 lat na Youtube, będę mogła  teraz znaleźć na pięknie wydanych 187 stronach książki "Tajniki makijażu". I nie myliłam się!

Kiedy kurier dotarł do mnie z przesyłką z radością otworzyłam paczkę i bezzwłocznie zaczęłam przeglądać książkę. Jestem na sto procent pewna, że kiedy Wy ją otworzycie to na pewno pierwszym co rzuci się Wam w oczy, będą oczywiście piękne i kolorowe zdjęcia. Przeglądałam każdą stronę i nie można nie zachwycić się i uśmiechnąć do spoglądającej z wielu stron rudowłosej autorki. Jak zawsze Ewa mnie nie zawiodła nawet na tym etapie umieszczając fotografie pełnych swoich żartobliwych min oraz kolorowych barwnych akcentów.

Cała książka jest bardzo spójna . Ewa przekazując wiedzę zaczyna od samych początków i krok po kroku wprowadza nas w tajniki makijażu. Zaczynamy oczywiście od momentu, na który osobiście jako niedouczona najbardziej czekałam, czyli od wyboru odpowiednich narzędzi pracy. Bo czym byłby makijaż bez dobrych pędzli!? Cieszę się, że wszystko zostało tak dobrze opisane i zilustrowane, bo nie raz zastanawiałam się, jaki pędzel użyć do jakiego etapu makijażu, a dzięki szczegółowej analizie i zdjęciom wszelkie moje wątpliwości zostały rozwiane i wiem, jakie cuda muszę jeszcze dokupić a po jakie nawet nie sięgać.


W dalszej części książki dowiemy się m. in. jak dobrać odpowiedni podkład, jak konturować twarz, jak namalować poprawnie kreskę, a także jak tego nie robić, jak wyregulować brwi czy jaki makijaż wybrać, jeśli nosimy okulary. Jeśli zastanawiacie się jakie kolory pasują do Waszych oczu i często przeglądając paletkę cieni nie wiecie na jaki odcień się skusić, zajrzyjcie do książki, bo i na te pytanie znajdziecie odpowiedź.




Cała treść przekazana jest w sposób bardzo szczegółowy, świetne zdjęcia dopełniają całość i pomagają w zrozumieniu treści. Ja osobiście przy okazji daję wielkiego plusa autorce za żartobliwy język który pojawia się tu i ówdzie. Bo na to właśnie czekałam. Oprócz wiedzy jaką zdobywam, czytając i oglądając książkę czuję się bardzo rozluźniona, nie wbijam sobie do głowy informacji przekazywanych w kontekście podręcznikowym. Jestem pewna że te Was które nie znały Ewy do tej pory, otwierając jej pozycję i poznając tajniki makijażu, dzięki niej poczują się jakby przechodziły przez każdy etap z koleżanką.



W książce zostało zawarte wiele wiedzy, ale jeśli gdyby i jej  było Wam mało , bo jak wiemy apetyt rośnie  w miarę jedzenia, to  Ewa zadbała o to, by Waszą ciekawość zaspokoić i na końcu każdego omawianego rozdziału znajdziecie linki, które możecie otworzyć w Waszym telefonie czy komputerze i zobaczyć wszystko w praktyce na jej kanale.



"Tajniki makijażu'' polecam każdej z Was, która rozpoczyna swoją przygodę z makijażem i nie orientuje się kompletnie w tym temacie, ale także wręczyłabym ją tej z Was, która  posiada już jakąś wiedzę, ale nie jest do końca pewna, czy wszystko wykonuje poprawnie i chciałaby poczuć się pewniej patrząc w lustro na efekty swojej pracy. Niestety, osoby na poziomie zaawansowanym zapewne będą zawiedzione, ponieważ zabrakło tutaj np tutoriali pokazujących jak wykonać trudniejsze makijaże oka. I tutaj nawiążę do mojego tematu postu.


O książce postanowiłam wspomnieć właśnie teraz, ponieważ za 10 dni będziemy świętować i wręczać sobie upominki i może zamiast oklepanych słodyczy i podstawowych kosmetyków, będziecie poszukiwać na ostatnią chwilę ciekawych propozycji, które mogłyby wypełnić biblioteczkę bliskiej Wam koleżanki czy ukochanej siostry. Z czystym sumieniem zachęcam Was do zakupu książki Ewy. Jestem pewna, że obdarowana nią, będzie z niej zadowolona. "Tajniki makijażu" tak jak wspomniałam, nie zadowolą zapewne osób, które makijaż mają w małym paluszku, ale jestem pewna, że każda z Was ma gdzieś obok siebie koleżankę, która chciałaby się douczyć , dopiero rozpoczyna przygodę z "upiększaniem" twarzy, książka będzie więc wspaniałym pomysłem prezentu świątecznego!

Dajcie znać czy znacie tą pozycję i czy przypadła Wam do gustu. 



czwartek, 10 grudnia 2015

Ulubieńcy listopada

Post miał pojawić się kilka dni temu, niestety aplikacji Blogger na telefon zawiodła i nie opublikowała wpisu, a ja nie miałam przez ten czas możliwości wstukania czegokolwiek na laptopie. Teraz staram się wszystko szybko nadrobić i przy okazji pragnę zapytać czy są tutaj wśród Was osoby które dodają czasem wpisy z telefonów, jeśli tak to z jakiej aplikacji korzystacie? Z góry dziękuję za pomoc!

Nie mogę uwierzyć, że nadszedł grudzień! Tak naprawdę jeszcze kilka dni przed nami i będziemy wszyscy razem świętować przy wigilijnym stole! To będą nasze pierwsze wspólne święta w rodzinnej trójcy i szczerze nie muszę chyba niczego przed wami ukrywać, że już nie mogę się doczekać na te chwile razem. Przeglądam cały czasy oferty tych słodkich świątecznych ubranek dla Oliviera, planuję wigilijne menu, wypisuję kartki dla znajomych słuchając legalnie (w grudniu już wolno!) płyty z piosenkami świątecznymi w wykonaniu Michaela Buble (facet ma najbardziej sexy głos ever!)
Dzisiejszy wpis ze względu na małe opóźnienie pozostanie jednak w tematyce nadal jesiennej. Czas bowiem przestać na chwilę myśleć o Świętach a wspomnieć Wam o moich ulubieńcach listopada . Serdecznie zapraszam na nowy wpis!


Karmię piersią, w związku z czym nie mogę nadal zawitać na solarium. Moja cera potrzebuje brązu na już, dlatego postanowiłam poratować się tym razem ulubionym balsamem z Lirene. Testowałam już kilka produktów tego typu i właśnie ten stanął na pierwszym miejscu mojej listy top. Balsam brązujący z Lirene doskonale się wchłania, pozostawia skórę gładką, a przede wszystkim nie muszę się martwić o brązowe plamy w miejscach gdzie go nałożyłam. Czy ujędrnia? Nie wiem, nie obserwowałam produktu w tym kontekście, bo nie wierzę zbytnio w cuda 2 w 1 i że taki balsam mógłby coś zdziałać w tej kwestii. Być może producent odnosi się do efektu optycznego dobrze mi znanego i zapewne Wam też, bo przecież jeśli skóra jest lekko brązowa to nie dostrzegamy w niej tych wszystkich okropnych mankamentów a nasz główny wredny wróg cellulitis nie rzuca się tak w oczy. Jeśli poszukujecie więc szybkiego i delikatnego efektu brązu na waszej skórze, polecam Wam balsam Lirene !

Ogrzewanie, zmiana temperatury, wietrzne dni - wszystko to nie wpływa dobrze na skórę twarzy. Zwłaszcza na moją, która szybko bez zbędnej ochrony potrafi zamienić się w sucharka. Postanowiłam wiec zawalczyć z brakiem nawilżenia za pomocą serum olejkowego The Body Shop z witaminą E. Stosowałam je po demakijażu twarzy na noc i muszę przyznać, że ponownie bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Rano, po przebudzeniu, skóra po jego zastosowaniu jest nawilżona, nie błyszczy się, ma zdrowy wygląd. Olejek idealni walczy z suchymi skórkami, które lubią pojawiać się w okolicy brwi.

W kategorii WŁOSY na podium w tym miesiącu staje maska drożdżowa Receptury Babuszki Agafii. Jest moim hitem od wielu lat i zawsze trzymam ją w w swoich zbiorach na tzw czarna godzinę. Jak pamiętacie, po porodzie nadszedł czas kiedy bardzo pogorszył się stan moich włosów. Wybrałam tą maskę by walczyła z przesuszeniem i muszę przyznać, że udaje jej się to w 80 procentach . Włosy niestety nie przestały wypadać i nadal potrzebują regeneracji, ale po zastosowaniu maski już pod prysznicem, mogłam wyczuć że są miękkie i miłe w dotyku, o wiele łatwiej też się rozczesywały.


W strefie MAKIJAŻ w listopadzie postawiłam na nowy podkład Bourjois Vanille Clair. Nie wiem dlaczego tak długo zwlekałam z jego zakupem! Okazał się bowiem strzałem w dziesiątkę i jednym z lepszych podkładów jakie mam okazję testować. Kolor idealnie stapia się z moją cerą, wyrównuje koloryt, lekko kryje niedoskonałości cery i nie pozostawia efektu maski. A przy okazji ma obłędny zapach!

Na ustach w listopadzie najczęściej gościła delikatna pomadka z Max Factor 615 Star Dust Pink. Osobiście przyznam wam się, że ciągle staram się przekonać do ciemniejszych odcieni pomadek, ale idzie mi to dość trudno, zwłaszcza teraz, kiedy walczę jednocześnie z przesuszeniem warg. Wybrałam więc tą pomadkę, ponieważ idealnie pasuje do mojego typu urody , ma ciekawy delikatny kolor, kremową konsystencję i nie podkreśla suchych skórek.

Na paznokciach natomiast w listopadzie najczęściej "bywał" mój hit od Essie Chin Chilly. Pokochałam go za kremową konsystencję i jego inność. Jest to jesienny odcień, który daje inny efekt w zależności od oświetlenia i można w nim zauważyć nieco fioletu, brązu a także szarości. Znacie ten kolor? Jestem bardzo ciekawa na jakie barwy na paznokciach stawiacie tej jesieni?



Wśród hitów listopada znalazł się także nowy gadżet naszego domu! Szczoteczka Sonicare Easy Clean. Dzięki promocji w Boots z okazji Black Friday udało nam się ja zakupić. Wybrałam podstawową wersję nie chcąc zbytnio szaleć z finansami przed świętami. Swoją drogą...widziałyście że można kupić szczoteczkę innej marki, która łączy się przez Bluetooth z waszym telefonem...czy naprawdę muszę to komentować? ;)
Wracając do naszego cuda - jestem bardzo zadowolona z wyboru jakiego dokonaliśmy. Na początku trudno było mi wytrzymać łaskotanie na dziąsłach i wargach spowodowane pracą Sonicare , jednak po trzecim zastosowaniu wszystko się unormowało a ja nie wyobrażam sobie powrotu do szczoteczki manualnej. Dziąsła podczas szczotkowania nie krwawiły ani razu, zęby były idealnie oczyszczone a oddech pozostał świeży na dłużej.


Szukałam ulubieńców w kategorii poza pielęgnacją i zdecydowanie muszę Wam wspomnieć o nowości wśród książek. Alfabet Ciast jest najładniej wydaną książką o wypiekach z jaką miałam styczność! Zachwyca mnie swoimi ilustracjami i nie będę już więcej pisać tylko serdecznie zaproszę Was na przejrzenie kilku zdjęć:





Mam nadzieję, że spodobali Wam się moi ulubieńcy listopada. Jestem ciekawa czy je znacie a przede wszystkim co znalazło się na Waszej liście faworytów.

Ściskam
Słonku