czwartek, 28 stycznia 2016

4 miesiące Oliviera

Kilka dni temu minęły 4 miesiące odkąd Olivier pojawił się w naszym życiu. I tak jak sama ciąża jest już odległym wspomnieniem, tak i  poród, a synek każdego dnia zadziwia nas na nowo i sprawia, że praktycznie nie czujemy upływających dni. Czas niestety  jest złośliwy i  mija tak szybko! Zdecydowanie za szybko... Płata mi figle i zasmuca za każdym razem, gdy uświadamiam sobie, że moje maleństwo tak bardzo urosło. Ostatnio zdałam sobie sprawę z tego, że plus minus dokładnie rok temu, pod koniec stycznia, siedziałam w łazience i czekałam pełna podekscytowania na wyniki testu ciążowego. Zapłakana otworzyłam drzwi, spojrzałam na mojego Sz. i wybuczałam: "Jestem w ciąży" i zaczęłam dalej smarkać, tym razem w jego rękaw...Ach te kobiece emocje! Znacie kogoś kto potrafi nad nimi panować? To chyba niemożliwe! Byłam taka szczęśliwa a jednocześnie nie mogłam uwierzyć, że nam się udało. I tak minęło 9 miesięcy z brzuszkiem, zastanawiania się jak będzie wyglądać ten nasz mały Pan Fasolek, przygotowań, przemyśleń, nastąpiła godzina zero, poród, pierwszy miesiąc, drugi, trzeci...a teraz? Patrzę na Oliviera i nie mogę uwierzyć, wydaje mi się taki duży! I wiecie co jest najgorsze? Świadomość, że taka zdziwiona i zapatrzona jednocześnie będę już do końca życia, a czas będzie tak mijał i mijał.

Zacznijmy od liczb. Oliver ma 64 cm wzrostu i waży 7 kg. W ciągu ostatniego miesiąca przytył 1 kg i mieści się idealnie w linii którą od początku sobie wyznaczył. Po prostu stwierdził, że będzie przybierał na mleku mamy regularnie. Nadal karmię piersią. Poprzedni tydzień, półtora, był dla nas dość męczący bo Olivier budził się praktycznie co dwie godziny, ale przetrwaliśmy to i jest już ciut lepiej. Na razie nie planuję wprowadzenia posiłków. Idę za radą znajomych i zamierzam coś zmienić dopiero około 6 miesiąca. Bardzo zaciekawiła mnie metoda BLW i to pewno chciałabym ją wypróbować. Są tutaj mamusie, które ją stosują?

Ostatni miesiąc okazał się przełomowy. Olivier bardzo się zmienił! Poznajemy się z nim na nowo każdego dnia. Uwierzcie mi, że jeśli wydaje Wam się, że po tygodniu stabilizacji znacie  waszego malucha, nic bardziej mylnego. Przychodzi moment kiedy jestem pewna, że jest wszystko ok, że będzie budził się o tej samej porze, zje o danej godzinie. O nie! Nic z tego! Następnego dnia, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko odbywa się innym torem. Mały człowieczek zmienia kompletnie plan dnia, nagle potrzebuje mniej snu a zdecydowanie więcej uwagi, ma ochotę usnąć tym razem o 13 a nie o 14.A ja przyjęłam do wiadomości, że każdy dzień teraz po prostu może przynieść coś nowego i wiecie, bardzo mnie to cieszy!

 Uświadomiłam sobie jak mój synek bardzo urósł, jak bardzo się zmienił, uwierzcie mi, że ten ostatni 4 miesiąc był naprawdę dla mnie czymś wyjątkowym. Olivier jest coraz bardziej świadomy tego, co się znajduje i dzieje dookoła niego, potrzebuje coraz więcej uwagi, lubi kiedy się z nim bawię, naśladuję dźwięki zwierzątek gdy oglądamy książeczki kontrastowe. Zaczął trzymać sztywno główkę, jest taki stabilny kiedy leży, a ja jako mama jestem bardziej pewna tego, co robię. Pamiętam jak tuż po urodzeniu bałam się chwycić jego malutką rączkę i włożyć w rękaw śpioszka, a sama  zmiana pieluszki była stresem zarówno dla mnie jak i dla niego. Bardzo krzyczał jak tylko rozpinałam guziczki od body, a ja tak martwiłam się czy ten okres mu minie. Niepotrzebnie. Naprawdę. Jak widać minęło i to w sumie nie wiem kiedy bo uświadomiłam sobie to po jakimś czasie, że teraz zmiana pieluszki to istna przyjemność a przy okazji zabawa. Oli położony na przewijaku uśmiecha się, rozmawia ze mną, macha nóżkami na lewo i prawo i muszę przyznać, że chyba ze względu na tą jego wielką radość i ruchliwość i  fakt tak szybko rośnie, będziemy zmuszeni zmienić bazę przebierania na rogówkę.
W sumie to i tak nie składam już jej po przebudzeniu. Zostawiam rozłożoną aby miał bezpieczne miejsce do leżenia i zabawy. Olivier tydzień temu po raz pierwszy sam przewrócił się z pleców na brzuszek, a potem wrócił z powrotem na plecki. Nawet nie wiecie jak mnie to ucieszyło. Byłam z niego taka dumna! Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że ćwiczenie to powtórzył jeszcze może raz i na tym koniec. Nie ma ochoty. Leży na pleckach, macha nogami w prawo i w lewo, czyli jakby z 6 na 3 i z 6 na 9 ale na tym koniec, tak mu się po prostu podoba i tyle! Taki z niego mały leniuszek. Początkowo troszkę mnie to martwiło. Ale pewnego dnia powiedziałam do siebie: Dość matko! To nie zawody ani jakiś konkurs! Ogarnij się ! Przecież wszystko samo przyjdzie w swoim odpowiednim dla niego czasie. Podziałało! Sama sobie wylałam na głowę kubeł zimnej wody i jestem z tego powodu bardzo dumna! MuszęWam się przyznać, że jakiś czas temu, przestałam przeglądać fora dla mam a także wiele profili na Facebooku i Instagramie. Dlaczego? Miałam dość panującej w takich miejscach atmosfery. Wchodziłam tam i po pewnym czasie zaczęłam zauważać, że zamiast cieszyć się z tego, że otrzymałam odpowiedź na jakieś pytanie, ja po prostu stawałam się bardzo nerwowa. Nie macie czasami  wrażenia, że mamy zapomniały już jak to było zanim na świecie pojawiło się ich małe dzieciątko i czasem zachowują się egoistycznie i samolubnie a ich prawda to prawda jedyna i wciskają ją innym matkom z taką mocą jak czołg wjeżdża na poligon? A poza tym ich dziecko jest najlepsze, najcudowniejsze i najsłodsze? Matko jak ja nie lubię takich wpisów przesiąkniętych białymi puchowymi barankami i watą cukrową wymieszaną z fiołkami! Przyprawia mnie to natychmiast o mdłości! Bo przecież każda z nas kocha swoje dziecko i jest z niego dumna, ale nie trzeba chyba od razu opisywać tego w ochach i achach z nutką niczym dwunastolatka zachwycająca się nad swoim pierwszym chłopakiem. Bardzo mnie takie zachowania bolały i po prostu zdecydowałam dla dobra własnych nerwów, że należy takich miejsc unikać.

Wracając do Oliviera, to  zainteresował się też gryzaczkami, grzechotkami. Umie już niektóre utrzymać dłużej w rączce, ale mam wrażenie, że u mojego synka każda zabawa jest tak naprawdę na chwile i po 5-10 minutach następuje znudzenie i mama biegnie bo Oli  płacze i prosi uwagę. Największą radość ostatnio sprawia mu kiedy macham jego nóżkami i rączkami. Cudownie się wtedy śmieje! Tak Kochane, Olivier w tym miesiącu zaczął się świadomie śmiać i naśladować po mnie agu, ej a także robi takie fajne bu usteczkami. Nie mogę się temu nadziwić i chyba dlatego te minione dni były dla mnie takie ważne. Przecież każda z Mam czeka aż jej maleństwo zaśmieje się do niej po raz pierwszy ! To takie niesamowite i daje tak wiele radości! Choćbym miała nie wiem jak ciężki dzień, kiedy Olivier roześmieje się w głos na mój widok, od razu jest mi lepiej i mam więcej sił do działania. To taki kop motywacyjny!

Cieszę się, że tak wiele takich pozytywnych chwil było w tym miesiącu. Olivier nauczył się zasypiać sam. Po wieczornym karmieniu, odkładamy go do łóżeczka, dajemy pieluszkę, obok kładziemy lampkę maskotę z kołysankami które grają 10 minut, a on po prostu zasypia sam. Czasami zajmuje mu to 2 minuty, czasem rzuca się w łóżeczku jeszcze z 5, ale w końcu nie muszę trzymać go przy piersi i czekać aż zamknie oczka.
Rano natomiast, budzi się i nie płacze od razu, tylko leży i guga do siebie przez pół godziny, ogląda swoje rączki, zabawki. A kiedy leży potem koło mnie, bawi się moją twarzą, włosami...to takie niesamowite uczucie kiedy wiem, że mnie poznaje!

Na Gwiazdkę dostał matę edukacyjną Fisher Price. Skompletowaliśmy mu cały zestaw z kolekcji Jungle, ma karuzelę w łóżeczku, Jumpero i teraz tą matę. I bardzo się cieszę, bo zainteresowała go, nie płakał, nie rzucał się nie wiedząc co w niej zrobić, tylko leżał, złapał papugę i spokojnie do niej gugał. Kolejna nowość dla niego i odrobina frajdy/

Na początku roku wybraliśmy się też pierwszy raz na basen! Wpadłam na pomysł, żeby przy kolejnej okazji zrobić dla Was więcej zdjęć i stworzyć specjalny osobny wpis o tym, jak spakowaliśmy naszą torbę oraz jak minął nam pobyt na pływalni. Ale już teraz mogę Was zapewnić, że wszystko było dobrze. Oczywiście ja, matka stresowałam się niepotrzebnie, bo Olivier poradził sobie świetnie, ani razu nie zapłakał i bardzo mu się podobało. Cieszę się, bo wiem jak dobrze takie zajęcia wpływają na zdrowie maluszków. Nie mogę się doczekać naszej kolejnej wizyty!

Jak widzicie wiele dobrego wydarzyło się ostatnio w naszym życiu. Nie myślcie że jest zawsze bajkowo. O nie! Walczymy z suchą skórą Oliviera, ale powoli wychodzimy na prostą. Na chwilę obecną odstawiłam nabiał, większość kosmetyków, wspieram się naturalnymi olejkami i myślę, że idzie nam coraz lepiej. I wiem, że będzie!

Dziękuję, że zawitaliście tu by poczytać co u nas! Piszcie koniecznie jak się macie :)

Ściskam
Sonia

wtorek, 19 stycznia 2016

Herbaty Fruiteatox

Do kwestii herbat podchodzę z wielką sympatią a moja szafka pęka w szwach i muszę się Wam przyznać, że mój Sz. zawsze śmieje się kiedy proponuje mi herbatkę: "te twoje  herbaty to niedługo wysypią się z tej szafki", i  zawsze ma problem, którą ma dla mnie wybrać. Cóż, tak jak jestem wielką miłośniczką kubków tak samo uwielbiam herbaty i nie umiem im się oprzeć, bo przecież kiedy myślę o  zimowym wieczorze to  od razu kojarzy mi się on z ciepłym kocem, ciekawą książką, zapachem Yankee Candle unoszącym się w powietrzu oraz ulubionym kubkiem wypełnionym aromatycznym napojem...Ach zrobiło się tak nastrojowo!
Kiedy więc ja, miłośniczka herbat, otrzymałam możliwość przetestowania nowej mieszanki herbat oczyszczających, nie wahałam  się! Zwłaszcza teraz z początkiem roku, kiedy to jak wiadomo, zaplanowałam sobie że będę się zdrowiej się odżywiać, dbać o to co jem i przede wszystkim ćwiczyć. Tak wiem, że zapewne wiele z Was zdecydowało się na ten krok! To mało oryginalne postanowienie noworoczne! Kiedy jednak planujemy coś a ktoś na naszej drodze stawia coś, co ma sprzyjąć realizacji postanowienia, wahałybyście się? ?No właśnie! Biorąc pod uwagę, że  jestem jednak bardziej smakoszem herbat i piję je by umilić sobie czas, nie wiedziałam czego spodziewać się po napoju, który po wypiciu, ma oczyścić mój organizm.Miałam tylko cichą nadzieję, że nie skończy się to nadprogramowymi wizytami w toalecie! Śmiejcie się, ale przecież nigdy nie wiadomo! Kto to wie jak zareaguje ciało na takie cuda! Ciekawość wygrała jednak nad strachem (chyba odezwała się we mnie typowo babska cecha!)
 Nigdy zbytnio nie nastawiałam się na wielkie działania po spożyciu kubku napoju, którego producent obiecywał z opakowania, coś w stylu: pij tylko mnie, żryj co chcesz a zrzucisz 15 kg w 3 dni! W takie bajeczki to chyba by nawet przedszkolak nie uwierzył i mam nadzieję, że Wy tych świństw nie kupujecie! Sama osobiście zawsze w celu pobudzenia przemiany materii kupowałam zieloną herbatę w liściach, najczęściej z dodatkiem skórki cytryny. I na tym się kończyło.
Dlaczego więc skusiłam się na  Fruiteatox? Bo nikt nie rzucał we mnie hasłami mrzonkami, nikt nie wciskał mi kitu i bzdur z palca wyssanych. Przeczytałam: "Stop the diet, start a lifestyle"  i pomyślałam: " No tak, z tym bardziej  mi bardziej po drodze,  idea godna przemyślenia" \Miło byłoby spróbować, wypróbować coś nowego.
14 dni temu rozpoczęłam więc stosowanie herbatek 14 day Teatox Daytox od Fruitteatox zestawu,  który miał na celu oczyszczenie mojego organizmu a także wyciszenie, ponieważ otrzymałam w nim 14 saszetek wersji Daytox Lemon a także 5 sztuk Sleeptox Orange.\


Czym one się różnią?
Daytox Lemon  to herbatka na dzień, która ma na celu oczyszczenie organizmu z toksyn.
Co wrzucono do saszetki:
  • żeń-szeń - przeciwdziała zmęczeniu, znużeniu, bez użycia kofeiny energizuje organizm,działa pobudzająco (zwiększając witalność u kobiet i mężczyzn),wzmacnia system nerwowy,przeciwdziała skutkom stresu fizycznego i emocjonalnego,stymuluje układ immunologiczny (odpornościowy) organizmu
  • korzeń imbiru - ułatwia trawienie, łagodzi mdłości, leczy przeziębienia, leczy migreny, działa przeciwobrzękowo, zwiększa koncentrację
Ułatwia trawienie. Olejek zawarty w kłączu pobudza wydzielanie śliny i soku żołądkowego, działa żółciopędnie i rozkurczowo, leczy wzdęcia.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/zasady-zywienia/cudowny-imbir-wlasciwosci-lecznicze-i-odchudzajace-imbiru_33621.html
Ułatwia trawienie. Olejek zawarty w kłączu pobudza wydzielanie śliny i soku żołądkowego, działa żółciopędnie i rozkurczowo, leczy wzdęcia.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/zasady-zywienia/cudowny-imbir-wlasciwosci-lecznicze-i-odchudzajace-imbiru_33621.html
Ułatwia trawienie. Olejek zawarty w kłączu pobudza wydzielanie śliny i soku żołądkowego, działa żółciopędnie i rozkurczowo, leczy wzdęcia.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/zasady-zywienia/cudowny-imbir-wlasciwosci-lecznicze-i-odchudzajace-imbiru_33621.html
  • Yerba Mate-stymuluje umysł, poprawia koncentrację, używana jest jako tonik pobudzający, znosi zmęczenie fizyczne i psychiczne
  • lukrecję, herbatę Kuan Yin Oolong, trawę cytrynową, koper włoski, skórkę i olejek cytrynowy

Natomiast Sleeptox Orange zawiera składniki wyciszające, nadaje się więc idealnie do wypicia przed snem, a pomóc nam w tym mają:
  • rumianek- jest pomocny w dolegliwościach ze strony układu pokarmowego, jak wzdęcia, bóle brzucha, zaparcia, biegunki. Spożywany wieczorem wspomaga leczenie bezsenności, nocnych koszmarów
  • kozłek lekarski (waleriana) - to najczęściej stosowane zioło na sen i uspokojenie
  • lawenda-związki aromatyczne zawarte w oleju lawendowym działają tonująco na układ nerwowy. Zapach tego olejku uspokaja, łagodzi skutki stresu emocjonalnego, ułatwia zasypianie
  • liście głodu, senna, skórka z pomarańczy
    Związki aromatyczne, zawarte w olejku lawendowym, wpływają tonująco na układ nerwowy. To oznacza, że zapach tego olejku uspokaja, łagodzi skutki stresu emocjonalnego i napięcia nerwowego, ułatwia zasypianie.

    http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/domowa-apteczka/aromatyczna-lawenda-wlasciwosci-lecznicze-zastosowanie-lawendy_41949.html
    najczęściej stosowane zioło na sen i uspokojenie.

    http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/domowa-apteczka/kozlek-lekarski-waleriana-dzialanie-zastosowanie-skutki-uboczne_37838.html


Kurację czternastodniową Daytox Lemon piłam co dziennie rano, na czczo, przed posiłkiem. Udało mi się dzięki temu odrzucić poranną kawę. Muszę przyznać, że bardzo polubiłam smak herbaty, można w niej rewelacyjnie wyczuć smak cytryny, spokojnie ośmielę się porównać ją  nawet do zielonej herbaty którą kiedyś kupowałam w jednym ze sklepów u mnie w mieście. Polubiłam Daytox Lemon, czego jednak nie mogę powiedzieć o drugiej wersji jej siostry. Tutaj było zdecydowanie gorzej i nie zapałałam miłością  do Sleeptox Orange Muszę przyznać, że pierwsze spotkanie zakończyło się niemałym fiaskiem. Ktoś chyba mi na złość dodał do składu lawendy czym kompletnie mnie do napoju zniechęcił. Nie będę podważała cudownych właściwości tego składnika i  jego działania. Znacie przecież zapewne wszelkiego rodzaju produkty pielęgnacyjne z dodatkiem lawendy mające na celu wyciszenie nas przed snem. Nie raz też słyszałam, by podczas aromaterapii wlać do kominka kilka kropelek olejku lawendowego, a na pewno będę bardziej odprężona i zrelaksowana. Nie przypuszczałam jednak, że ktoś doda mi tego cuda do herbatki i każe czuć się jakbym usiadła w szafie mojej babci z kubkiem w ręku! No przepraszam Was, ale właśnie tak mi się lawenda kojarzy!  Rozumiem zastosowanie jej w herbacie wyciszającej na noc, ale uważam, że jej dodatek był tak dominujący że napar z tym składnikiem nie jest czymś smacznym, piłam go na siłę i szczerze musiałam po prostu zatkać nos i wypić zawartość kubka duszkiem. Następnego dnia długo przed dobraniem się do kolejnej porcji myślałam, co zrobić by tym razem było lepiej? Wcisnęłam do niej odrobinę cytryny. Zapach niestety był nadal wyczuwalny a ja sama tym dodatkiem nie wiem czy nie zepsułam nieco działania tego napoju. Ale tylko tak mogłam się jakoś do niej zmusić. Gdybym miała wybierać kurację ponownie na pewno nie kupiłabym zestawu na noc, kierowałabym się bowiem walorami smakowymi i zdecydowałabym się tylko na paczuszkę zawierającą wersję na dzień.



Jeżeli kupując herbatę spodziewacie się po niej odchudzenia i pozbycia się wielu zbędnych kilogramów to chyba nikomu nie muszę pisać, że takich cudów nie ma. Jeżeli ktoś nadal wierzy w herbatki typu Dieta cud! W 14 dni schudniesz 5 kg i więcej to bardzo proszę aby oczyścić swoją głowę z bzdur tego typu, no chyba że macie ochotę spożywać tylko posiłki płynne a przy okazji wyniszczyć swój organizm. Jeżeli natomiast chcecie wzbogacić swoją dietę o herbatkę detox, by stała się ona alternatywą dla porannej kawy czy czarnego suszu z torebek podszywającego się pod herbatę, to proszę bardzo, przybijam piątkę i napiję się jej nawet z Wami!

Na stronie producenta zamieszczono kilka porad odnośnie zdrowego odżywiania KLIK KLIK. Podoba mi się ten pomysł ze względu otwartości uczciwości wobec klienta. Nikt nie obiecuje nam gruszek na wierzbie, nikt nie wciska kitu i nie mówi nam że możemy wstać, wypić herbatkę,  potem zjeść pączka, popić go szklanką Coli i wybrać się jeszcze na McDonalds a  nadal będziemy czuć się rewelacyjnie! Bo przecież rano wypiłyśmy herbatkę o super mocy która ochroni nas przed złem tego świata.
Co otrzymałam po 14 dniach?
Muszę przyznać, że picie herbaty zahamowało u mnie apetyt. Powiem szczerze, że zmuszałam się  się do spożycia  posiłków, nie ze względu tyle co na dietę, a co na chęć posiadania pokarmu, ponieważ nadal karmię piersią i bardzo zależało mi na tym by mieć jedzonko dla Oliviera. Zmniejszenie apetytu dla kogoś innego z Was może oczywiście wydawać się plusem. Pomyślicie: super! Nie będę głodna! Mimo wszystko ja  bardzo bym chciała byście zachowały w tej euforii głowę i nie zapominały o posiłkach. Pamiętajcie proszę, że regularność jest tutaj bardzo ważna a głodzenie się nikomu jeszcze na dobre nie wyszło. Jeżeli więc oprócz porannego napoju z Daytox Lemon, będziecie trzymać się regularnego spożywania śniadania, lunchu i obiadu, a mniejszy apetyt będzie oznaczał mniejsze porcje, uważam że takie zastosowanie kuracji 14stodniowej od Fruiteatoxc wyjdzie Wam to oczywiście na dobre. 

Podsumowując  plusy:
Herbata Daytox Lemon zmniejszyła u mnie apetyt, zachęciła do zdrowszego odżywiania, bardzo przypadł mi do gustu walor smakowy oraz estetyczny, składniki są bowiem zamknięte w estetycznej przezroczystej piramidce, dzięki czemu widzimy, że otrzymaliśmy naprawdę dobry produkt, a nie resztki i ścinki niewiadomego pochodzenia.

Wersję Sleeptox Orange piłam za krótko by zauważyć, czy faktycznie na działa. Walor smakowy okazał się dla mnie czymś nie do pokonania.

Cena kuracji jest moim zdaniem naprawdę wygórowana. 20 funtów za 14 dniową kurację Lemon i Orangetox to naprawdę dużo. Zapewne wybierając się do sklepu z herbatami na wagę uda Wam się znaleźć takie o podobnym składzie a może nawet spróbujcie skomponować coś na własną rękę i starczy Wam to na wiele dłużej.

Jestem bardzo ciekawa, czy pijecie herbaty które mają wspomóc działanie Waszego organizmu, oczyścić go z toksyn, wspomóc odchudzanie czy zasypianie. Dajcie znać co polecacie i przede wszystkim jakie herbaty znajdują się na Waszej liście top!
Ściskam

Słonku :)